Autorka: Anna Miler
–
Makijaż wymaga techniki, ale to też wrażliwość na drugą osobę
Magda Purchla prowadzi dwie marki – Wedding Art i Face Art. W obu skupia się na budowaniu wizerunku i tym, żeby pokazać osobę, którą maluje czy stylizuje, zgodnie z jej wrażliwością. Magda ma na swoim koncie sesje okładkowe różnych magazynów i pozycji książkowych, artykuły na portalach ślubnych i setki zadowolonych klientek, które podkreślają, że czuły się dzięki niej wspaniale same ze sobą. Z jakimi pytaniami przyszła więc na warsztaty Startup Inspire?
– 12 lat temu zamieniłam pasję na biznes. Kiedy odchodziłam z pracy etatowej, pojawiła się możliwość otrzymania dofinansowania z urzędu pracy, z którego skorzystałam. Studia na Akademii Morskiej (na wydziale planowania usług i zarządzaniu w biznesie) oraz kursy właśnie z urzędu pracy pomogły mi wystartować i stworzyć własną firmę. Zrezygnowałam z pośpiechu na rzecz wytrwałości w osiąganiu sukcesów. Inwestowałam w siebie i w międzyczasie odbyłam wiele kursów, szkoleń, wykładów i spotkań z profesjonalistami. Usystematyzowanie wiedzy przez rzeszę wykładowców oraz zebrane doświadczenie, pozwoliło mi na odkrycie swojego stylu. Ważne było zbudowanie własnej ideologii pracy z klientem oraz ze współpracownikami, bo sukces w tym zawodzie – moim zdaniem – jest pracą zespołową. Słyszałam od wielu osób, że kiedy masz pracę, do której przychodzisz z uśmiechem (i taką, którą kochasz) – nie czujesz żebyś pracowała. To nie do końca prawda – biznes wymaga Twojej uwagi 24 godziny na dobę i nie zawsze jest wesoło.
Moje pierwsze artystyczne zajęcia to były przede wszystkim pokazy mody, kreatywne sesje zdjęciowe, praca w teatrze. Dziś dużo maluję przy sesjach komercyjnych, biznesowych i ślubach, co jest także decyzją pragmatyczną – daje mi utrzymanie przez cały rok. Po latach pracy mam bogate portfolio, setki zadowolonych klientów, którzy polecają mnie dalej. Panny młode zapisują się nawet rok wcześniej! Zawsze staram się słuchać osób, z którymi pracuję i pod wpływem ich potrzeb zaczęłam rozszerzać swoją ofertę – pozostając jednak w obszarze beauty. Układam włosy, stylizuję czy wykonuję dodatki, nieraz pomagam w organizacji – moje usługi stały się kompleksowe.
Nie traktuję makijażu przedmiotowo. Musi być technicznie dobrze wykonany, ale jest to też wrażliwość na drugą osobę. To praca z kobietą, która przychodzi ze swoim bagażem doświadczeń, z oczekiwaniami, a nawet i problemami. Ten czas na malowanie i stylizowanie to dla wielu bardzo zapracowanych kobiet okazja do relaksu, rozmowy lub po prostu pobycia ze sobą sam na sam. Jak same mówią, czasami to dla nich magiczne chwile, a oglądając się w lustrze mają łzy w oczach.
Skąd biorę na to wszystko siły i energię? Z wrodzonego optymizmu, ale także od moich klientek. To one sprawiają, że czuję i chcę podawać dalej tę piękną energię. To właśnie one dają mi siłę do inicjowania różnych rzeczy, sprawiają, że otwieram się jeszcze bardziej. Ja daję im z kolei odwagę, pozwalam oczyścić umysł, odstresować się, pomagam wizerunkiem osiągać im cele. To samo dotyczy panien młodych – jestem katalizatorem ich stresu. Klientki wychodzą ode mnie wyprostowane, uśmiechnięte i bardziej pewne siebie – rosną we własnych oczach.
Czego osoba tak pełna energii i pomysłów szuka na warsztatach?
Kreatywność trzeba zawsze podsycać – to po pierwsze. Po drugie – wyzwaniem jest dla mnie przeniesienie się do świata online. Najczęściej pracuję przy eventach i ślubach – obie te branże ucierpiały przez pandemię. Do tego brakuje mi nie tylko technicznego przewodnika, ale także motywacji, żeby dalej próbować. Kiedy już się tego nauczę, będę mogła rozbudować zakres swoich działań – social media są przecież podstawą naszej pracy. Szukam inspiracji, żeby je opanować jak najmniej boleśnie, zweryfikować to, co robię – a niekiedy zajmuje mi to nawet kilka godzin dziennie.
Dla kogoś, kto tak jak ja pracował 12 lat na backstage’u, pojawienie się przed kamerą także jest wyzwaniem. Wiele wizażystek już od dawna nagrywa i publikuje swoje kursy. Przymierzam się do tego i jednocześnie zastanawiam nad tym, jak mierzyć się z opiniami innych i jak okiełznać „wewnętrznego krytyka”. Dorota Porażka na swoich zajęciach ośmieliła mnie, żebym pokazywała się przed kamerą. Otworzyła mnie spokojem i treściwym wytłumaczeniem, dlaczego jest to takie ważne – szczególnie teraz.
Mimo dużego doświadczenia w prowadzeniu firmy, po raz pierwszy byłam na szkoleniu sprzedażowym. Jestem zawieszona między wrażliwością artysty, a sprzedażą swoich usług i produktów, ale wiem, że muszę rozwijać te działania, jeśli nadal chcę pracować w zawodzie. To jest całe moje życie.
Chciałabym, żeby więcej klientek przychodziło do mnie za pośrednictwem strony www czy z social mediów, żeby sprzedaż sama się nakręcała. Do tej pory są to organiczne działania i wspaniale działa marketing szeptany, ale jak się ma apetyt na rozwój, to jest to już za mało. Nie myślałam, że jako artystka będę musiała się na to nastawiać. Kiedyś myślałam, że sprzedawca to najgorszy zawód świata, teraz takie umiejętności są konieczne, żeby odnieść sukces. Dzięki pytaniom od jednego z prowadzących zaczęłam się zastanawiać nad celami biznesowymi na najbliższy rok i na pięć lat. Bardzo ciekawe doświadczenie.
Udział w warsztatach to także motywacja do pracy i prawdziwy networking wspólnie pracujących i podobnych do siebie osób. Otwieramy się przy sobie. Pobudzanie własnych i czyichś pomysłów jest genialne. Lubię taki organiczny sposób przyswajania wiedzy. W wyniku udziału w warsztatach poszerzam także swoją ofertę.
Wspomniałaś o tym, że dzielisz się swoją wiedzą. Jak wyglądają kursy, które prowadzisz?
Prowadzę kursy, na których uczę wizażu przyszłe osoby chcące pracować w zawodzie. Nie ogłaszam ich – po prostu dziewczyny widząc jak pracuję i jakie mam podejście, zgłaszają się same. Po pierwszej rozmowie decydujemy jaki tok nauczania trzeba wdrożyć, bo kursy przeważnie są 1-2 osobowe. Kiedy wiem, że tej osobie zależy, wtedy jest to uczciwe, bo kursy nie są tanie. To dla mnie dość intymne doświadczenie, bo oddaję wtedy całą siebie, swój czas i wszystko co wiem. Jest to także doświadczenie bycia we wspierającej, kobiecej, dającej moc grupie, gdzie przekazuję nie tylko techniczne zagadnienia, ale także podejście do pracy. Uważam także, że są to kursy i szkolenia wyjątkowe, ponieważ zabieram dziewczyny ze sobą do panien młodych, na plan zdjęciowy czy filmowy. Uczulam na wrażliwość estetyczną i artystyczną, i to jak patrzeć na kobietę czy jak zachowywać się na planie. Wtedy łapią bakcyla jeszcze bardziej albo zaczyna im się klarować, jak same widzą się w przyszłości związanej z zawodem.
Podkreślasz, że praca do Twoja pasja, misja. Co robisz w czasie wolnym?
Ładuję akumulatory odwiedzając muzea, galerie czy ciekawe miejsca. Kocham także naturę. Wyjeżdżam z rodziną i pływamy na SUPach, jeżdżę na rowerze, ćwiczę jogę. Ruch jest szczególnie potrzebny przy moim trybie pracy – maluję na stojąco.
Spotykam się często z koleżankami, które są dla mnie inspiracją. Jeśli jesteś otwarta na kobietę, ona motywuje Cię, żebyś się rozwijała – nawet w czasie wolnym. Opracowuję także nowe wzory ozdób. Podczas pobytu na Malcie z dziewczynami zrobiłam mnóstwo zdjęć i potem kupowałam koraliki, żeby przenieść kawałek Malty ze zdjęć do projektów. Także chyba jeszcze nie umiem nie pracować w czasie wolnym 😀
Gdzie można obejrzeć Twoje realizacje?
www.facebook.com/FaceArtMagdaPurchla
https://www.instagram.com/msfaceart/
https://www.instagram.com/weddingart_pracownia_slubna/
www.facebook.com/WeddingArtMagdaPurchla
–
Autor zdjęć: Sylwester Ciszek
Sfinansowano ze środków Miasta Gdańska